-A gdybyś miała szansę jeszcze raz stanąć na scenach międzynarodowych?
-Dziś mam wiedzę większą niż wtedy i gdyby nie zabrakło mi zdrowia, myślę, że potrafiłabym stanąć na wysokości zadania.
vanity pisze:to proste- nie! mówi o stanięciu na wysokości zadania, a sama nie potrafi zrobić nic w kierunku promowania swojej muzyki. zamknięte koncerty, "kulejący" menadżer, robienie szumu nie piosenką a strojem, czy wywiadem tradycyjnie prywatnym. nie wiem gdzie ona tę wiedze niby nabyła, jeśli zawodowo cofa się cały czas.
Smutne, ale prawdziwe.
Edyta na pewno nauczyła się wiele - życiowa mądrość, o której śpiewa Maryla Rodowicz.
Przeraża mnie jedno - pomimo 'niby' wiedzy jaką posiadła, spłyca swój wypracowany przez lata status do 'rangi' pseudo gwiazdek.
Niestety ta pasja bycia celebrytą wchodzi Edzi w krew - czuje się w tym bagienku jak ryba w wodzie - ba, delfin (choć to ssak) - pięknie prezentuje się i w zestawieniu z innymi celebrytami, wypada nieporównywalnie korzystnie. Tylko pytanie - czy równamy w dół, czy w górę.
I jak pisze Vanity - nic nie wskazuje na to, że korzysta z wiedzy, którą nabyła, by zawodowo doścignąć koleżanki z podwórka, już nie mówiąc o tych spoza niego.
Nie chodzi o rywalizację, tylko wykorzystanie potencjału, nie marnowanie talentu - sięganie gwiazd kiedy jest to możliwe, a nie wychodzenie na scene po 20 latach i siadanie na tronie jak na nocniku (Violetta Villas).
Nic Edycie nie da się narzucić - znamy Jej stanowisko - daje tyle ile chce itp. Z tym fan, słuchacz, czy inny konsument Jej muzyki nie ma prawa walczyć - niczego narzucać - oprócz wyrażenia opini. Natomiast siłą napędową w tym ukłądzie trybików, powinien być manager - Darek zdziałał cuda w Jej życiu osobistym, też i artystycznym - bo w końcu się coś ruszyło. Niestety choroba zwolniła rozpędzającą się lokomotywę. Stwierdzenie, że nie ma sie planów artystycznych na przyszłość odczytać można w dwojaki sposów ('znając' Edytę) - albo lokomotywa znów stoi i wprawienie jej w ruch zajmie znów wiele czasu managerowi by ją ruszyć, lub jest to kolejna gra na uczuciach słuchaczy.
Gdyby znów miała te 18, czy 20 lat i dzisiejszą wiedzę, chyba nie zafascynowałaby mnie.
Postawię tezę dość obrazoburczą. Jeśli już jesteśmy przy formie wypowiedzi gdybającej.
Muzyka byłaby dopełnieniem ogólnego 'halo' wokół niej (jak ma to miejsce na ten czas) - coś na wzór 5 oktawowej Paris Hilton. Muzyka fascynuje, choć jest jej jak kot napłakał. Natomiast wrażeń pozaartystycznych jak w wesołym miasteczku.
W ogóle nie wiem jak ma się ta moja wypowiedź do tematu - odleciałem od wątku rykszetem.
Nie mam zdania.
Serce mówi - czemu nie. Rozsądek - samo nie. Ogólne poczynania Edyty na dzisiejszy czas - w ogóle nie.
Ja jestem na tak 
Ja nie zaznaczam żadnej opcji bo żadna mi nie pasuje. ... 
